niedziela, 4 grudnia 2011

Buldog - koncert - 02.12.2011 Łykend, Wrocław

Buldog - wiele by można napisać o tym zespole, który jak do tej pory ma za sobą dość zawiłą historię. Przede wszystkim maja za sobą kilka przetasowań w składzie. Najpoważniejszą jak do tej pory, była zmiana wokalisty w 2009 roku. Kazika Staszewskiego zastąpił Tomek Kłaptocz, były wokalista grupy Akurat. I dlatego też, stałem się fanem Buldoga, bo do wokalu Tomka, to ja mam po prostu słabość. Natomiast tych, którzy Buldoga nie znają, odsyłam do ichniej strony, http://www.buldog.pl/, jest tam wszystko to, co najważniejsze.

Na Buldogowym koncercie w nowym składzie byłem teraz po raz drugi. Pierwszy raz, chłopaki grali u nas niemal dokładnie rok temu, 17 listopada 2010, jednakże tamto wydarzenie pozostawmy bez komentarza. Zespół dał wówczas radę bardzo, za to publiczność nie dopisała. I mi osobiście było za to wstyd.... ale przejdźmy do sedna.

Oczekiwanie. 
Chłopaki z Buldoga bardzo fajnie przygotowują publiczność do swojego występu. Scena zaciemniona, w tle leci spokojna muza, więc można się w spokoju i napić piwa i porozmawiać. A że była ze mną P. ze swoim P. to oczekiwanie na zespół zleciało szybko :) standardowo, znana polska obsuwa, jakieś 15 minut, które w opisanych wcześniej realiach wcale a wcale się nie dłużyło :) No i oczywiście nie mogę zapomnieć o publiczności. Wielki, pozytywny zaskok, ludzi przyszło dużo. Może nie było ścisku, ale w porównaniu z zeszłym rokiem był tłok. W końcu :)

Koncert 
Buldog daje przeważnie długie koncerty, tak też było tym razem. Chłopaki zagrali 26 piosenek + 3 na bis. W sumie 29 utworów. No i w tym momencie mamy problem, bo nie udało mi się zdobyć setlisty, a mam problem z zapamiętywaniem co na koncertach po kolei szło :) Koncert promował nową płytę Buldoga - "Laudatores Tempores Acti" i tutaj mamy pierwszą niespodziankę dzisiejszego wieczora. Zespół zagrał CAŁY nowy materiał, co nie zdarza się często :) Utwory z "LTA" przeplatały się z utworami z poprzedniej płyty "Chrystus Miasta". Mieliśmy więc "Nędzę", "Do generałów", "XI", "Ty" i kilka innych. Miał być również "Ostry erotyk", ale coś panom nie stykało i ostatecznie tego nie zagrali. A szkoda, bo dobre jest , najbardziej żałowała tego P. :)) Pojawiły się również kawałki z pierwszego, Kazikowego albumu Buldoga: "Elita" oraz "Będziesz z nami" (co również było miłą niespodzianką).

Na bis dostaliśmy "Do prostego człowieka", które wszyscy znają zapewne z czasów Tomka w Akuracie, do tego wspomniana "Elita" oraz, uwaga,  "Guns of Brixton" :) Na ten ostatni utwór choruję bardzo, absolutne mistrzostwo świata w moich oczach, więc radość z możliwości usłyszenia tego na żywo była wielka :) Jak już teraz wiem, Buldog zawsze kończy tym swoje koncerty.

 Zachęceni wysoką frekwencją muzycy zaprezentowali się wzorowo (z wyjątkiem na ten nieszczęsny "Erotyk"). Muzycznie grało wszystko, akustyk z oświetleniowcem wykonali kawał dobrej roboty, by wszystko wyglądało i grało cacy. No może światełka czasami za bardzo dawały po oczach, ale to malutki minus.
Widać było, że chłopakom chciało się grać. Tomek Kłaptocz zaś jak zwykle był w wysokiej formie wokalnej. Śpiewanie tego wieczora ewidentnie sprawiało mu radość, bo i uśmiechnięty był cały czas jak i szalał na scenie. Publika ten entuzjazm z miejsca podchwyciła i z każdą minutą koncertu tłum pod sceną gęstniał :):)

After
Z duetem P.P. stwierdziliśmy, że nie ma się co śpieszyć, więc sobie posiedzieliśmy na spokojnie przy piwku kilkanaście minut, aż się większość z klubu ewakuuje. Ten czas P. wykorzystała na zebranie podpisów na świeżo nabytej płycie, a mi się udało zamienić kilka słów z Tomkiem Kłaptoczem. Do jego postaci na tym blogu, na pewno jeszcze wrócę :)

To by było na tyle. Pierwsze koty za płoty :) zapraszam do komentowania, śledzenia itp. bo będzie się tutaj działo coraz więcej :)

Grzegorz K.

p.s. A w przyszłym tygodniu zmierzę się z nową płytą KNŻ-tu. Zapraszam już teraz :)

1 komentarz: