czwartek, 14 czerwca 2012

Mela Koteluk - nadzieja polskiej sceny...

No i dokonało się kolejne odkrycie. Wielkie w moich oczach odkrycie. Jeszcze w maju słuchając audycji "Tranzytem do Niebytu", prowadzoną przez Kasię Nosowską oraz Pawła Krawczyka, natrafiłem na fragment pewnego kawałka, zapowiedź jednak przegapiłem...  Było to tak genialne, że musiałem to znaleźć, a że posiadałem ledwie skrawek tekstu to było to zadanie dość ciężkie. Po paru godzinach przeszkukiwania internetu... jest! Mam! Eureka!

Okazało się, że piosenką która tak we mnie trafiła było Stale płynne, a wykonywała ją Mela Koteluk.
Jak się okazało, pani Koteluk ma za sobą dość ciekawą przeszłość muzyczną. Śpiewała w chórkach chociażby w grupie Scorpions czy też współpracowała z Gabą Kulką. Teraz jednak zdecydowała się na krok na przód, wydając własną płytę. Premiera krążka Meli Koteluk pt. Spadochron miała miejsce 8 maja 2012 roku. I zupełnie nie rozumiem, dlaczego jest o tej płycie tak cicho... A materiał jest, co tu dużo mówić, wyśmienity.

Jest jednak małe 'ale' w tym wszystkim, które mnie mocno drażni. Niemal każdy, komu pokazuję twórczość Meli Koteluk, od razu stwierdza - "druga Nosowska". Może i panie mają bardzo podobny głos, ale jak dla mnie porównanie obu artystek mija się z celem. Po kolejnym już przesłuchaniu płyty, jednoznacznie stwierdzam iż nie, Mela K. nie naśladuje Nosowskiej. Zamiast porównywać, szufladkować i negować, chyba powinniśmy się cieszyć, że w Polsce nadal mamy artystów, którzy nie dość że potrafią zrobić swój własny materiał, to jeszcze potrafią zrobić go dobrze. I żadne cycki, żadna dupa czy chwytliwy tekst na poziomie 2 klasy gimnazjum nie są potrzebne, by mówić o tej pani: "O ku***, ale zajebista!"

Amen :)

A teraz posłuchajcie sami...








1 komentarz:

  1. Wczoraj byłam na cudownym koncercie Meli. Wspaniałe przeżycie. Ogromna radość, że powstają takie piosenki, z głębokimi, niebanalnymi tekstami. Muzyka, wiersze i urzekający głos Meli są ciągle we mnie...

    OdpowiedzUsuń