wtorek, 23 października 2012

Lipali - 19.10.2012 - Alibi, Wrocław


     Ostatni piątek w klubie Alibi minął pod znakiem ostrego gitarowego grania. Gwiazdą wieczoru był oczywiście zespół Lipali, z charyzmatycznym Tomkiem Lipnickim na czele. Trio przyjechało do Wrocławia promować swoją najnowszą płytę pt. „3850”, która ukazała się z pierwszym dniem października.

     Zanim jednak Lipali wkroczyło na scenę okazję do pokazania się próbował wykorzystać wrocławski zespół CLoN. Formacja ta gra zdecydowanie cięższą muzykę, również zupełnie inny mają wokal. Same ich kompozycje są bardzo dobre, ciężkie gitary i energiczna perkusja znakomicie ze sobą współgrają. Najgorzej w tym wszystkim wypada jednak wokalista. Pan za mikrofonem czasami nieco zbyt mocno podkręca swój growl, co niezbyt przyjemnie komponowało się z resztą muzyków. Ale mimo tego, spełnili swoją rolę i nieco rozgrzali publiczność.

     Równo o 21, Lipali, czyli: „Lipa”, Adrian Kulik oraz Łukasz Jeleniewski  wyszli na scenę i z miejsca zapowiedzieli, że będzie to koncert szczególny, bo aż dwugodzinny. Panowie podzielili swój występ na płynnie przechodzące między sobą trzy część. Nowa płyta „3850” została zagrana w całości, w środku koncertu, pomiędzy zestawami nieco starszych kompozycji. Poprzednie płyty reprezentowały takie utwory jak Barykady, TKM, Trybun Ludowy, Ciche głosy szepczą „po co?” czy Ludzie Kopiejki. Na deser licznie zgromadzona publika usłyszała bardzo dobrze każdemu znane Upadam, Od dechy do dechy czy też Sen o lepszym dniu.

     Najważniejszym jednak punktem imprezy był nowy album, który zespół odegrał w całości. Płyty „3850” świetnie słucha się już w domu, ale zupełnym zaskoczeniem było dla mnie koncertowe wykonanie tych utworów. Z czystym sumieniem mogę przyznać, że wszystkie te piosenki grane na żywo zyskują dodatkową energię i przekaz. Pamiątki z masakry czy Wodzu prowadź zmiatały publiczność z powierzchni ziemi, ale były i kawałki z przesłaniem i dedykacją, które nie pozostają obojętne. Tak jest choćby z piosenkami pisanymi dla żony i dzieci Tomka Lipnickiego (Trudy oraz Czy chcesz czy nie). Warto zaznaczyć, że pomimo tego, iż płyta jest dostępna na rynku od 1 października, niemal wszyscy fani pod sceną znali już teksty.

     Kolejnym bardzo pozytywnym aspektem koncertu był kontakt zespołu z publicznością. „Lipa” od samego początku starał się rozmawiać i żartować ze zgromadzonymi. Ta nie pozostawała dłużna i bez zbędnych ceregieli dała ponieść się zabawie. Przypomniane zostały wydarzenia z ostatniego koncertu Lipali we Wrocławiu, który odbył się wówczas w Eterze, gdzie muzycy i publiczność chcieli robić nieprzyzwoite rzeczy z tamtejszym nawiewem. Male niepowodzenia kwitowane były żartami. Kiedy przy piosence Do Dna perkusista Łukasz Jeleniewski pomylił się, Lipa skwitował to słowami: „A teraz wstań i grzecznie przeproś”. Owacyjnie przyjęty został również sweter Lipy i… jego babcia. Ów sweter został wykonany właśnie przez seniorkę rodu Lipnickich, a głośne „szacun dla babci” kilkakrotnie było przez fanów skandowane. Jedyną malutką wpadką było niedziałające banjo. Instrument ten odmówił posłuszeństwa przed jednym z utworów i niestety nie udało się go już reanimować.

     Podsumowywując, na piątkowy koncert warto było się wybrać. Nieczęsto bowiem zdarza się, że zespół gra ponad dwie godziny z takim zaangażowaniem jak Lipali. Muzycy wykazali się pełnym profesjonalizmem i mimo momentami wkradającego się zmęczenia dali radę do końca. Energia i mocne brzmienie, ekspresja i zaangażowanie to wizytówka Lipali i tego wszystkiego nie zabrakło również w Alibi. Zespołowi należy pogratulować zarówno i występu i nowej płyty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz