wtorek, 30 października 2012

Strachy na Lachy - Alibi. 26.10.2012 Wrocław


        Powracający o świcie, Ten z nosem i Ten to ma tyte, Mandaryn, Kieras i Lo – czyli panowie z formacji Strachy na Lachy znów odwiedzili Wrocław. Koncert odbył się w miejscu, gdzie zjeżdżają najlepsze zespoły z całej Polski, czyli w klubie Alibi. Była to zarazem jedna z ostatnich szans, by usłyszeć nowe utwory Strachów przed premierą płyty, która ma mieć miejsce w lutym przyszłego roku.

Wydarzenie to z pewnością było wyczekiwane przez wielu, bowiem takiego tłoku jak w zeszły piątek Alibi dawno nie widziało. Skrawka wolnej przestrzeni pod sceną i na esplanadzie wokół parkietu na próżno można było szukać już kilkanaście minut przed wejściem zespołu na scenę.  Mimo małego spóźnienia z rozpoczęciem całej imprezy, chyba nikt nie wyszedł z klubu przy ul. Grunwaldzkiej niezadowolony.

Na przywitanie z publicznością panowie ze Strachów zagrali jeden ze swoich większych hitów, Dzień dobry, kocham cię a poprawili energetycznym Awangarda, Jazz i Podziemie.  Początek można by rzec, z grubej rury. I równie porywająco było też później, mało było momentów, kiedy zespół pozwalał na odpoczynek. Cały set zamknął się w dwudziestu kawałkach i był przekrojem twórczości z całej dekady działalności zespołu,  Przypomniane zostały utwory ze wszystkich starszych płyt. Nie zabrakło takich hitów jak Raissa, Żyję w kraju, Ostatki oraz Czarny chleb. Dygoty tradycyjnie już na gitarze odegrał Grabaż. Nie mogło obyć się również bez Listu do Che czy też Po prostu pastelowe (Zakazane piosenki). Niemałą niespodzianką dla stałych bywalców na koncertach Strachów był utwór Krew z Szafy, odegrany podczas drugiej części bisów. A Piłę Tango, niemal w całości odśpiewała publika…

Jak już na początku wspomniałem, była to jedna z ostatnich okazji by usłyszeć przedpremierowo piosenki, które znajdą się na nowej płycie zespołu. Jesteście gorsi, to nowa, ostrzejsza jakość Strachów. Mokotów jest już chyba znany każdemu, albowiem jako singiel ten kawałek hula w radiach od kilkunastu dni. Kolejny utwór to I can’t get no gratification (nazwa bodajże robocza), czyli kolejna część opowieści o trollach z internetowego forum, chyba dobitnie kończy polemikę Grabaża z ludźmi, których głównym hobby jest dowalanie innym w sieci. Ostatni z nowych kawałków, Bloody Poland, to z kolei opowieść o naszym kraju. Ale żeby nie zdradzać za dużo, odsyłam czytelników do odpalenia wyszukiwarek, bowiem wszystkie powyższe utwory w wersji koncertowej można znaleźć na jednym z popularniejszych serwisów świadczącym usługi audio/video.

Podsumowując, piątkowy koncert Strachów można zaliczyć do wydarzeń udanych. Fani dostali to po co przyszli, czyli świetnie dobrany zestaw piosenek, a zespół wyjechał zadowolony. Na plus należy zaliczyć też znakomity kontakt artystów ze zgromadzonymi. Po marcowych Niemcach, publika tym razem stanęła na wysokości zadania, ludzie słuchali co się do nich i śpiewa, i mówi. Cytując Grabaża, „pyzata dycha”. I tylko ta akustyka...Kolejny koncert, już na wiosnę po premierze płyty.


4 komentarze:

  1. I can't get no gratification - szukam od pół roku - od premiery. I nigdzie nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  2. Na youtube jest :)
    a premiery tego kawałka nie było, hula tylko wersja koncertowa

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałem na myśli premierę koncertową - na majówce - od tego czasu ten kawałek chodzi za mną.;)

    OdpowiedzUsuń
  4. https://www.youtube.com/watch?v=qoRP9YEpsM0 :)

    OdpowiedzUsuń