wtorek, 13 marca 2012

Selah Sue - 08.03.2012, Eter, Wrocław

Relacja z koncertu również na portalu -> zakochanywroclaw.com <- :) Zapraszam do zwiedzania :) A teraz do rzeczy:

Sanne Putsays, coraz popularniejsza w naszym kraju belgijska piosenkarka znana jako Selah Sue, po raz pierwszy w zeszłym tygodniu odwiedziła Polskę z dwoma występami. Trzeci koncert jeszcze przed nami, w Szczecinie. Wielkie szczęście gościć ją miały do tej pory dwa miasta, Warszawa oraz nasz Wrocław.

22-letnia belgijka wystąpiła we wrocławskim Eterze na koncercie z serii City Sounds organizowanym przez Wrockfest. Klub ten nie jest mały i może pomieścić ponad 2 tysiące słuchaczy, ale nie przeszkodziło to w wyprzedaniu biletów na ponad trzy tygodnie przed występem.  Każdy, kto chociażby chwilę zwlekał z nabyciem biletów, musiał obejść się ze smakiem i teraz ma czego żałować. Po raz kolejny Eter pękał w szwach, a zgromadzona publiczność obejrzała znakomity popis młodej artystki.

Selah wyszła na scenę kilkanaście minut po godzinie 19 i od razu zaczęła od mocnego, zaskakującego kopa. Każdy, kto zna Adele, wie, jaki ma głos i jak ciężko jest innym wykonywać jej piosenki, a Sanne jak gdyby nigdy nic odśpiewała Daydreamer z repertuaru Brytyjki. I to acapella! Przy akompaniamencie tylko gitary usłyszeliśmy jeszcze kilka innych utworów, takich jak Mommy czy Fyah, Fyah.Tę ostatnią piosenkę Selah wykonała za sugestią zgromadzonych fanów, gdyż sama zapytała, co ma zagrać jako kolejną solówkę. W całej reszcie koncertu artystce towarzyszył zespół, z którym wykonała swoje największe hity: This World, Crazy Vibes, Raggamuffin czyPlease.  Z debiutanckiego albumu Selah zabrakło tak naprawdę tylko jednego utworu, Explanations, czym zasmuciła z pewnością pewną część publiki. Na koniec koncertu, jako drugi bis, usłyszeliśmy kolejną niespodziankę. Był to zupełnie nowy utwór i całkowicie nowa Selah. Dubstep przemieszany z hip hopem zaskoczył, ale i zelektryzował wszystkich.

Koncert, jak to bywa w przypadku gwiazd z Zachodu, nie był zbyt długi. Trwał około 1 godziny i 20 minut, ale z pewnością nikt nie może żałować, że w Dniu Kobiet znalazł się w Eterze na występie Selah Sue. Na żywo Belgijka brzmi jeszcze lepiej niż w studio, dopiero tak czuć wielką siłę jej głosu. Występ przepełniony był różnymi emocjami, od wyciszenia przy utworach spokojnych po wielkie szaleństwo przy kawałkach szybkich i energetycznych. Sama piosenkarka na scenie czuła się jak ryba w wodzie, jej entuzjazm przelewał się na wszystkich, a animuszu dodawał jej zespół, który żył występem razem z nią.
Podsumowując, w czwartkowy wieczór zadowoleni musieli być wszyscy, od organizatorów przez publiczność po samych muzyków. Selah była wyraźnie zaskoczona faktem,  że jest w Polsce pierwszy raz, gra ledwie drugi koncert, a i tak wszyscy znają jej muzykę. Oby te pozytywne wspomnienia zostały w niej na długo, bo we Wrocławiu już nie możemy doczekać się kolejnego jej występu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz